Społeczeństwo

Twarze Pomagania. Pod dobrą opieką od pierwszych chwil #wGdyni

Punkt informacyjno-doradczy na gdyńskim dworcu // fot. Przemysław Kozłowski

Punkt informacyjno-doradczy na gdyńskim dworcu // fot. Przemysław Kozłowski

Pociągiem przez całą Polskę – między innymi tak przyjeżdżały do Gdyni osoby uchodźcze z Ukrainy. Zmęczone, przerażone, zagubione. Ważne było, by już od pierwszych chwil w naszym mieście otoczyć je opieką i przekazać wszystkie niezbędne informacje. Miejscem, w którym można było na to liczyć, był punkt informacyjno-doradczy, uruchomiony na dworcu PKP. O tym, jak wyglądała jego praca, w cyklu „Twarze Pomagania” mówi Anna Ludwiczak: przez kilkanaście tygodni koordynatorka tego miejsca, na co dzień pracowniczka Biura Prezydenta w Urzędzie Miasta Gdyni.

Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, gdy z przejść granicznych na wschodzie zaczęły napływać informacje o setkach tysięcy gromadzących się tam osób uchodźczych, w Gdyni, podobnie jak w innych polskich miastach, trwały przygotowania do ich przyjęcia i organizowanie lokalnego systemu wsparcia.

Prowadzono zbiórki najpotrzebniejszych artykułów, zabezpieczono miejsca noclegowe i rozwijano system, dzięki któremu do mieszkańców Ukrainy będą sprawnie docierać informacje, których potrzebują.

Ważnym elementem tej sieci kontaktów był punkt informacyjno-doradczy, który tuż po wybuchu wojny zaczęto organizować na gdyńskim dworcu PKP. Chodziło o to, by osoby uciekające z Ukrainy już po wyjściu z pociągu trafiły do miejsca, w którym zostanie im zaoferowana pomoc.
– Spotkaliśmy się z wolontariuszami w Teatrze Gdynia Główna. Wielu z nich pozostało na kolejne tygodnie współpracy. Jestem pewna, że tamtego pierwszego dnia nikt nie spodziewał się, na jaką skalę rozwinie się praca punktu. – przyznaje Anna Ludwiczak z Biura Prezydenta w Urzędzie Miasta Gdyni, której powierzono koordynację pracy punktu.
Początkowo do Gdyni przyjeżdżały nieliczne grupy uchodźców. W tych pierwszych dniach na peronie obecny był pracownik MOPS, który przekazywał osobom z Ukrainy niezbędne informacje. Ale z dnia na dzień tych osób przybywało. Potrzebny był system wsparcia udzielanego tu, na miejscu.

Anna Ludwiczak // fot. Dawid Linkowski
Anna Ludwiczak // fot. Dawid Linkowski

Zapadła decyzja o zorganizowaniu w jednym z pomieszczeń na dworcu punktu informacyjnego – z założeniem, że będzie pracował 24/7. Stało się też jasne, że mimo najszczerszych chęci samym wsparciem wolontariatu nie uda się utrzymać ciągłej pracy, więc do zadań pomocowych delegowano pracowników jednostek i wydziałów Urzędu Miasta Gdyni oraz Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.
– Gdyński trzon zespołu punktu informacyjnego na dworcu tworzyły koleżanki z Miejskiej Informacji Turystycznej, na co dzień pracowniczki Gdyńskiego Centrum Sportu, do których po kilku dniach od uruchomienia punktu dołączył zespół gdyńskiego Infoboxu i pracownica Wydziału Kadr i Szkoleń. Obok utworzono nieduży punkt wydawania artykułów pierwszej potrzeby, obsługiwany przez pracowników Biblioteki Gdynia – opowiada Anna Ludwiczak. – No i do tego niezliczeni gdynianie, którzy każdego dnia przynosili środki higieniczne, jedzenie, pomagali w tłumaczeniach. Darami wspierały nas firmy. Potrzeba było dosłownie wszystkiego. Niektórzy zjawiali się u nas na dworcu tak, jak uciekli z Ukrainy, praktycznie bez niczego. Jeśli trzeba było, szliśmy na zakupy do dworcowej drogerii. Zdarzyło się, że kolega oddał buty – akurat nie mieliśmy takich, a pan, który dojechał do Gdyni, miał na nogach jakieś strzępy, bo szedł do stacji wiele kilometrów.
Pierwsze dni były nastawione na pracę mocno interwencyjną, na szukanie rozwiązania dla pojawiających się ciągle nowych potrzeb w sytuacji, gdy regulacje centralne na bieżąco się zmieniały czy wręcz dopiero powstawały. Ustaliła się obsada punktu: tworzyło ją 8-10 osób z Gdyni plus pracownicy Urzędu Wojewódzkiego.
– Założyliśmy swoją grupę na jednym z komunikatorów. Cały czas na niej wrzało. Z jednej strony było to wymagające energetycznie i emocjonalnie, bo sprawiało, że praca nigdy się nie kończyła. Z drugiej – pozwalało być na bieżąco z tym, co się dzieje w punkcie. W przypadku pracy zmianowej to bardzo ważne – podkreśla Anna Ludwiczak. – Sytuacja każdej z osób była na swój sposób indywidualna. Do tego zmieniały się przepisy, zmieniały się zalecenia. Musieliśmy na bieżąco się informować.
Bardzo ważne było takie oznakowanie dworca, by osoba wysiadająca z pociągu jak po sznurku trafiła do miejsca, w którym uzyska informacje, a gdy trzeba – także posiłek.

Punkt informacyjno-doradczy na gdyńskim dworcu // fot. Przemysław Kozłowski

Punkt informacyjno-doradczy na gdyńskim dworcu // fot. Przemysław Kozłowski
– Kierowaliśmy do punktów noclegowych, wskazywaliśmy właściwe urzędy, wyjaśnialiśmy procedury i formalności, pomagaliśmy w znalezieniu tłumacza, kierowaliśmy do lekarza. Mnóstwo złożonych sytuacji życiowych, na które obywatele Ukrainy nie mogli się przygotować – wylicza Anna Ludwiczak. – Przychodziły do nas osoby, które miały w planach podróż do Skandynawii. W tym czasie promy dla obywateli Ukrainy były bezpłatne, więc często szukaliśmy noclegu na jedną dobę, żeby mogli poczekać na najbliższy rejs.
Na początku wojny pociągi przyjeżdżały do Gdyni nawet w środku nocy.
– Nigdy nie wiedzieliśmy jednak, jak duża grupa dotrze do Gdyni. Pociąg jechał od granicy, otrzymywaliśmy informację o liczbie pasażerów, ale osoby mogły wysiąść na każdej stacji po drodze. Tak czy inaczej, byliśmy przygotowani: pod dworcem czekały autobusy, którymi można było dojechać do miejsc noclegowych. Dbaliśmy o to, żeby komfort pobytu był jak największy, a każdy mógł zdecydować, czy chce zostać w danym punkcie noclegowym – podkreśla Anna Ludwiczak.

Tylko w marcu 2022 do punktu informacyjno-doradczego zgłosiło się około ośmiu tysięcy osób.

Z początkiem lipca 2022, gdy sytuacja się zmieniła i nie było już potrzeby zapewniania pomocy na dworcu na dotychczasową skalę, punkt przeniósł się do Miejskiej Informacji Turystycznej przy ul. 10 lutego. W budynku obok pracę rozpoczęła placówka Duńskiej Rady ds. Uchodźców (Danish Refugee Council). 
– Opowiadam o naszej pracy z myślą, że jestem twarzą tamtego miejsca w rozumieniu instytucjonalnym – wyjaśnia Anna Ludwiczak. – Ale dla ludzi, którzy się zjawiali w punkcie, twarzami pomagania byli nasi pracownicy i współpracownicy fizycznie tam obecni. Bez nich nic by się nie udało.

Cykl „Twarze Pomagania” powstał w ramach współpracy gdyńskiego samorządu z UNICEF







  • ikonaOpublikowano: 13.09.2023 07:50
  • ikona

    Autor: Aleksandra Dylejko (a.dylejko@lis.gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 13.09.2023 08:51
  • ikonaZmodyfikował: Agnieszka Janowicz
ikona