Nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile ton darów dla uchodźców z Ukrainy przyjęto i wydano w magazynie, na którego potrzeby wiosną 2022 roku zaadaptowano halę gier Gdyńskiego Centrum Sportu. Pewne jest natomiast, że nic się tu nie zmarnowało – wszystko trafiło do potrzebujących. O tym, jak przez kilka miesięcy ekipa GCS-u zapewniała przebywającym w Gdyni uchodźcom to, czego potrzebowali do życia w nowym miejscu, w cyklu „Twarze Pomagania” mówi dziś Paweł Brutel, zastępca dyrektora Gdyńskiego Centrum Sportu.
W Gdyni zbiórki darów dla osób, które zdecydowały się na opuszczenie swojego kraju, rozpoczęły się tuż po wybuchu wojny w Ukrainie. Artykuły higieniczne czy kosmetyki można było przynosić między innymi do siedziby Gdyńskiego Centrum Organizacji Pozarządowych przy ul. 3 maja. Stąd w pierwszych dniach wojny przewożono je do miejscowości położonych w pobliżu granicy polsko-ukraińskiej, gdzie każdego dnia rosła liczba osób uciekających przed działaniami wojennymi.
Równolegle, w Gdyni organizowano miejsca tymczasowego pobytu zbiorowego dla osób z Ukrainy, których spodziewano się w naszym mieście. Zaangażował się w to gdyński samorząd, fundacje, organizacje pozarządowe, mieszkanki i mieszkańcy. Potrzebny był sprawny system przewożenia niezbędnego wyposażenia (np. łóżek) i produktów potrzebnych do codziennego życia. Także tych podstawowych, bo zdarzało się, że uciekając przed wojną, osoby z Ukrainy zostawiały tam dosłownie wszystko.
Na potrzeby magazynu, do którego miały trafiać dary przekazywane przez mieszkańców, ale też te przesyłane z zagranicy, zaadaptowano Halę Gier Gdyńskiego Centrum Sportu. Obsługą magazynu zajęli się pracownicy jednostki. Jak mówi Paweł Brutel, zastępca dyrektora GCS, zajmowali się całą logistyką związaną z organizacją w Gdyni pobytu osób uchodźczych, ale także transportem i zaopatrzeniem.
Na potrzeby magazynu zaadaptowano Halę Gier Gdyńskiego Centrum Sportu // arch. gdynia.pl
– Jeszcze w czasie covidu zaopatrzyliśmy dedykowany sprzęt, a pracownicy nabyli odpowiednie uprawnienia. Od pierwszych dni po wybuchu wojny w Ukrainie wyposażaliśmy miejsca zbiorowego pobytu w łóżka: przewoziliśmy je między placówkami, rozstawialiśmy i jechaliśmy w kolejne miejsce – mówi dyrektor Brutel. – W Hali Gier zorganizowaliśmy potężny magazyn. Podzieliliśmy go na sekcje: od chemii przez środki czystości po produkty spożywcze, wózki i chodziki dla dzieci, dzięki czemu łatwiej było zarówno przyjmować, jak wydawać. Do magazynu trafiały dary przynoszone do GCOP-u przez mieszkańców Gdyni, przekazywane przez wojewodę, przysyłane z zagranicy.
Ale to nie wszystko. Pracowniczki Gdyńskiej Informacji Turystycznej wsparły działanie punktu doradczo-informacyjnego, działającego na dworcu Gdynia Główna. Pracownicy GCS-u przewozili też do miejsc zakwaterowania osoby, które przyjeżdżały do Gdyni specjalnymi pociągami organizowanymi przez władze.
– Tak, w wielkim skrócie, wyglądała nasza kilkumiesięczna, niestandardowa działalność – zauważa Paweł Brutel. – W pomoc włączaliśmy się wszyscy, bo wszyscy czuli, że chcą, że powinni. Padało pytanie: „Kto może być na godz. 20.00”? – i przyjeżdżał każdy, kto mógł. Nie wydawaliśmy poleceń, nie namawialiśmy nikogo. To działo się samo. Bywały momenty, że przy odbiorach dostaw pracowało nawet 60 osób, dzięki czemu rozładowywaliśmy TIR-a w 45 minut. Z czasem nasi pracownicy zaczęli sami sobie przydzielać zadania, czuli się odpowiedzialni, coraz wyraźnie kształtował się system sprawnego, szybkiego działania.
Rozładunek jednego z transportów z darami // arch. gdynia.pl
To do Gdyni, pod Stadion Miejski (który czasowo tez pełnił rolę magazynu), przyjeżdżały transporty z pomocą, która następnie trafiała do innych miast.
– Odbieraliśmy bardzo dużo darów z Niemiec – przypomina Paweł Brutel. – Dostaliśmy dosłownie wszystko: odzież, chemię, środki czystości, środki higieniczne, wózki i chodziki dla dzieci… Kiedyś przyjechała ciężarówka jabłek: dar od niemieckiego sadownika.
Pracownicy GCS-u byli w stałym kontakcie z pracownikami GCOP-u (organizatorami zbiórek wśród mieszkańców) i wskazywali bieżące potrzeby. Gdy, na przykład, kończyły się szczoteczki do zębów, pracownicy GCOP-u prosili o nie mieszkańców. Ciężarówki z darami często przyjeżdżały popołudniami i wieczorami. To się wiązało z większym obłożeniem i dłuższymi godzinami pracy.
– Od pierwszych chwil nasi pracownicy rozumieli sytuację. Wykazali się ogromną elastycznością, okazali bardzo dużo empatii – podkreśla Paweł Brutel. I dodaje: – To był bardzo ciężki okres. Widziałem momenty dużego zmęczenie, ale wszyscy bez wyjątku przetrwali ten czas i dokończyli ten nasz projekt. W imieniu swoim, całej dyrekcji GCS-u tą drogą jeszcze raz przekazuję ogromne podziękowania dla wszystkich bez wyjątku pracowników Gdyńskiego Centrum Sportu i ich rodzin: za wytrwałość i pracę, którą wykonali. Czasami pracowali wieczorami i w nocy, robili to bezinteresownie. Chylimy przed nimi czoła.
Cykl „Twarze Pomagania” powstał w ramach współpracy gdyńskiego samorządu z UNICEF
Autor: Aleksandra Dylejko
Opublikowano: 25.10.2023 11:56
Autor: Agata Gołąbek- Polus (a.golabek-polus@lis.gdynia.pl)
Zmodyfikowano: 25.10.2023 13:27
Zmodyfikował: Agnieszka Janowicz