Wszechstronnie wspierają młodych ludzi opuszczających system pieczy zastępczej, rozpoczynających życie na własną rękę. Pomagają w trudnościach, odnalezieniu się w nowej sytuacji, wspólnie z podopiecznymi przeżywają mniejsze i większe sukcesy. To właśnie opiekunowie usamodzielnienia, którzy w codziennej pracy starają się działać dla, a przede wszystkim razem z osobami potrzebującymi pomocy przy stawianiu kroków w dorosłość. - Gdy dopiero wchodzi się w dorosłość, część spraw może zwyczajnie przerastać młodego człowieka - mówi Michał Guć, wiceprezydent Gdyni ds. innowacji. - Niestety, z różnych powodów, nie każda młoda osoba może liczyć na wsparcie bliskich w tym wymagającym okresie życia, dlatego tak ważna jest praca opiekunów usamodzielnienia. To właśnie oni służą pomocą, radą i dbają o to, aby ich podopieczni mieli jak najlepszy start w przyszłość, niezależnie od bagażu doświadczeń czy kłopotów, z jakimi się mierzą. Edyta Rogowska-Kancyr i Robert Przybyło pracują w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, a od 2 lat pełnią także funkcję opiekunów usamodzielnienia. Polega ona przede wszystkim na wprowadzaniu młodych ludzi w dorosłe życie i asystowaniu im, w różnych sytuacjach, które się z nim wiążą. Współpraca zaczyna się od rozmowy, podczas której obie strony – usamodzielniany i asystent – przekonują się, czy będą w stanie efektywnie współpracować. - Zakres naszej pomocy jest bardzo szeroki – mówi pani Edyta. - Towarzyszymy młodym ludziom, którzy często są zagubieni i potrzebują dorosłej osoby, aby z jednej strony “prowadziła ich za rękę”, a z drugiej strony nie nadzorowała ich przez cały czas. Wszystko po to, aby uczyli się samodzielności i mieli możliwość rozwinięcia skrzydeł. - Młodzieży wchodzącej w to dorosłe życie dajemy bardzo dużo serca - podkreśla pan Robert. - Jesteśmy w stałym kontakcie. Czasem nasi podopieczni dzwonią z rzeczami bardzo poważnymi, a niekiedy tak błahymi, że można się zastanawiać, czy naprawdę jest to problem, ale oni właśnie tego potrzebują. Wychowankowie spotykają się z opiekunami indywidualnie lub np. całą społecznością//fot. archiwum POW w GdyniNiekiedy pomoc dotyczyć może spraw z pozoru całkowicie oczywistych, które dla poszczególnych osób mogą być niezwykle trudne. Także w takich przypadkach opiekunowie usamodzielnienia robią wszystko, aby podopieczny zrozumiał, co należy robić w takiej sytuacji i dalej działać możliwie samodzielnie. - Pamiętam, jak zdziwiła mnie sytuacja, gdy pojechałem z młodym chłopakiem do urzędu miasta, aby wyrobić dowód osobisty - opowiada pan Robert. - Od początku czuć było bezradność z jego strony. Wtedy naprawdę zrozumiałem, że jesteśmy potrzebni. I to bardzo, bo nawet taka prosta sprawa może przytłoczyć podopiecznego. Obecnie widzę u niego duży postęp - gdy mówię mu, że coś trzeba zrobić, załatwia to już samodzielnie i informuje mnie jedynie o rezultatach. Znaczny wzrost samodzielności potwierdzają u niego także inni pracownicy MOPS, z którymi ma kontakt. Bardzo budująca dla nas specjalistów jest to, że pomoc nie idzie w próżnię, ale naprawdę działa. - Pracując z wychowankami nieraz daję im więcej przestrzeni, ponieważ chcę, żeby działali sami, a kontakt nie wynikał jedynie z mojej inicjatywy – mówi pani Edyta. – Zdarza się, że któryś z nich nie odzywa się na przykład przez tydzień. Dzwonię zaniepokojona, a w odpowiedzi słyszę, że ma wszystko pod kontrolą, bo jest dorosły. Dowiaduję się, że w międzyczasie był u lekarza, załatwił sprawy urzędowe. Robi to wrażenie, przez jakiś czas jest w porządku, ale w kolejnym tygodniu może dojść do pogorszenia sytuacji i moja pomoc znów jest potrzebna. - Ważna dla nas jest każda rzecz, która udaje się wychowankom, pozytywne zdarzenia, sytuacje w ich życiu – dodaje pan Robert. – Pracuję obecnie z dziewczyną, w przypadku której kontakt raz w tygodniu to już ogromny sukces. Po prostu wiem, że warto. Na zdjęciu: Robert Przybyło, opiekun usamodzielnienia Praca z usamodzielnianymi wychowankami to jednak nie tylko załatwianie konkretnych spraw urzędowych, ale również przełomowe wydarzenia w ich życiu – to podjęcie pierwszej pracy, rozpoczęcie studiów a czasem nawet założenie własnej rodziny. Jednak asysta to przede wszystkim regularne spotkania, czas wspólnych rozmów i budowanie relacji koniecznych do efektywnej współpracy. -Usamodzielnianie to nie tylko nauka dorosłego życia czy wsparcie, ale też odkrywanie siebie, swoich pasji człowieka - mówi Iwona Florianowicz, zastępca kierownika Zespołu ds. Wsparcia Dziecka i Rodziny MOPS w Gdyni. –Pomagamy im zdefiniować siebie, swoją przyszłość zawodową i osobistą. Ważne jest, aby współpraca przebiegała w atmosferze wzajemnego zaufania, a podopieczny wykazywał postawę aktywną. Takie połączenie to już połowa sukcesu i podstawa do wypracowania rozwiązań z korzyścią na przyszłość. Jak podkreślają pani Edyta i pan Robert, bardzo ważne jest to, że asystenci wspierają się wzajemnie i wymieniają między sobą doświadczenia. Pomocna w tej pracy jest również praktyka nabyta w trakcie pracy w placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Wspólnie zgadzają się, że z uwagi na fakt, iż znaczna część wychowanków nie ma rodzin, najtrudniejszymi momentami w pracy z nimi są właśnie ważne życiowe momenty, uroczystości, urodziny czy święta, których nie mogą spędzać w towarzystwie bliskich. Pomimo wyzwań, które pojawiają się w pracy asystentów usamodzielnienia, oboje przyznają, że nie chcieliby wykonywać innego zawodu. - Mamy bardzo duże wsparcie w Katarzynie i Iwonie z Zespołu ds. Wsparcia Dziecka i Rodziny MOPS w Gdyni, które praktycznie zawsze mają dla nas czas, wspierają nas, podpowiadają, co robić w trudnych sytuacjach – podsumowują. - Jesteśmy im bardzo wdzięczni za to i cieszymy się, że dostaliśmy szansę, aby zająć się tym, co robimy. Opublikowano: 07.06.2023 09:50 Autor: Alicja Choinka (a.choinka@mopsgdynia.pl) Zmodyfikowano: 09.06.2023 13:15 Zmodyfikował: Agnieszka Janowicz