Historia trzyletniego Jasia zjednoczyła gdynian, którzy jak zwykle okazali swoje serce. W ciągu kilku dni zebrali ponad ćwierć miliona złotych z nadzieją, że pomogą one wrócić maluchowi do zdrowia. Jaś jest ofiarą wypadku, do którego doszło, gdy wracał z babcią z przedszkola na gdyńskich Karwinach. Ucierpieli oboje. Stan chłopca bardzo powoli się poprawia. Do wypadku doszło słonecznego lipcowego dnia. Jaś wracał z babcią z przedszkola, zatrzymali się na przejściu przy ulicy Wielkopolskiej. W tym samym czasie ulicą jechał Lexus, którego kierowca prawdopodobnie zasłabł i stracił panowanie nad pojazdem. Auto uderzyło w sygnalizator, a następnie w grupę osób na przejściu. Najbardziej poszkodowany został Jaś, na miejscu wypadku bardzo szybko pojawił się helikopter. Do szpitala trafiła też babcia chłopca i jeszcze jedna kobieta. - Jaś przyjął największą siłę uderzenia, został odbity od samochodu i przeleciał kilka metrów, co spowodowało bardzo poważny uraz aksonalny mózgu (stłuczenie mózgu) oraz złamanie podudzia – poinformowali rodzice malucha. - Zaczęła się jego walka o życie! Nieprzytomny, zabrany w ciężkim stanie helikopterem LPR do szpitala w Gdańsku, zaintubowany, podłączony pod respirator, wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną nasz 3,5 letni synek. Serce nam pękło, a jego bardzo byśmy chcieli skleić. Lekarze nie dawali większych szans. Widok swojego ukochanego, jedynego dziecka, leżącego, zimnego, całego sinego, podłączonego do wszystkich możliwych maszyn zwalił nas z nóg. Gdzie jeszcze rano był tak szczęśliwym i radosnym dzieckiem. Apel rodziców, którzy potrzebowali pieniędzy na rehabilitację synka poruszył internautów. O zbiórce informowaliśmy na fanpage Gdyni Edukacyjnej, zaledwie w ciągu kilu godzin post ze zdjęciem Jasia miał aż 78 udostępnień. Internauci nie zawiedli – w ciągu kilku dni udało się zebrać ćwierć miliona złotych. Rodziców Jasia bardzo poruszyła solidarność gdynianek i gdynian. - Nie wiem co mam napisać bo brakuje mi słów, aby wyrazić moje szczęście – pisze w mediach społecznościowych mama chłopca. - Kochana Gdynio, kochani darczyńcy i wszyscy, którzy pomogliście i dołożyliście swoją cegiełkę jesteście Wielcy… Z całego serca dziękuję. Dziękuje Jaś, który teraz dzięki Wam może iść walczyć o swoją sprawność pod okiem profesjonalistów. Nie ma nic innego jak tylko powiedzieć DZIĘKUJEMY. Jaś porusza rączką i przestał być karmiony przez sondę. Nadal nie ma z nim kontaktu. Sprawę wypadku na ulicy Wielkopolskiej bada prokuratura. Opublikowano: 16.07.2024 12:43 Autor: Aneta Marczak (aneta.marczak@gdynia.pl) Zmodyfikowano: 16.07.2024 14:03 Zmodyfikował: Agnieszka Janowicz