Najpierw stanęły z banerem na ulicy, aby bronić praw kobiet, a później założyły fundację. I zaczęły wspierać potrzebujących. – Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, wiedziałyśmy, że trzeba działać – mówi Julianna Łoboda, jedna z założycielek Fundacji Widzialne. Silne emocje i walka w dobrej sprawie mają ogromną moc. Taką moc, która może zdziałać wiele dobrego. Pokazuje to historia Fundacji Widzialne i jej założycielek, które „spod baneru”, przeniosły się na polsko-ukraińską granicę. To był kamyk, który wywołał lawinę. I to taką, która realnie zmieniła niejedno ludzkie życie. – Nasza fundacja powstała po strajkach w obronie praw kobiet – mówi Julianna Łoboda, członkini zarządu Fundacji Widzialne i jedna z jej założycielek. – Spotkałyśmy się pod banerem i tam się poznawałyśmy. Nasz baner i sam pomysł na formę strajku był inspirowany pandemią. Jak rozpoczynały się ogólnopolskie protesty, trudno było przewidzieć, czy pandemia nie wpłynie na ich kształt. My chciałyśmy wyrazić nasz sprzeciw wobec łamania praw kobiet mimo wszystko, dlatego stworzyłyśmy olbrzymi baner, dzięki któremu mogliśmy zachować odpowiednie odległości, trzymając go. Miałyśmy też dużo czasu na rozmowy, ponieważ przez pięć kolejnych miesięcy strajkowałyśmy w ten sposób pod gdańską siedzibą PiS-u. To doświadczenie nie tylko zbliżyło je do siebie, ale i utwierdziło w przekonaniu, że mają podobne spojrzenie na przyszłość. – Dużo razem przeżyłyśmy, dlatego po zakończeniu strajków stwierdziłyśmy, że chcemy tę energię wykorzystać. I tak w lipcu 2021 roku w piątkę założyłyśmy fundację – mówi Julianna Łoboda. Członkinie Fundacji Widzialne//fot. archiwum prywatneI dodaje: – Od zawsze chciałyśmy być widzialne. Najpierw protestowałyśmy pod banerem, a później same też organizowałyśmy masowe strajki. Przez to, że zawsze byłyśmy w tej przestrzeni publicznej, misją naszej fundacji jest to, żeby kobiety i inne grupy wykluczone były widzialne i słyszalne. I stąd też nazwa, która nawiązuje do tych potrzeb – Fundacja Widzialne. A później wybuchła wojna w Ukrainie. Jak podkreśla Julianna, dziewczyny działały niemal instynktownie. – W tej sytuacji naturalnym odruchem było to, żeby coś robić, działać. Jedna z założycielek naszej fundacji pochodzi z Hrubieszowa i miała bezpośredni kontakt z burmistrzynią tej miejscowości. Szybko dowiedziałyśmy się więc, że na miejscu potrzeba jest pomoc. Nie wahałyśmy się i zareagowałyśmy. Fundacja Widzialne podczas organizowania transportów na granicy//fot. archiwum prywatneFundacja Widzialne we współpracy z Urzędem Wojewódzkim organizowała transport dla uchodźców, którzy z Hrubieszowa jechali do Trójmiasta. – My załatwiałyśmy autokary i jeszcze na granicy informowałyśmy Ukrainki i Ukraińców, gdzie znajduje się Trójmiasto, pytałyśmy, czy chcą tam jechać i przybliżałyśmy, czego mogą się spodziewać na miejscu. Osoby, które zgadzały się przyjechać do Gdańska, były kwaterowane przez Urząd Wojewódzki w bezpłatnych lokalach. Jak podkreśla Julianna, w pewnym momencie Urząd Wojewódzki postanowił zmienić formę transportu osób uchodźczych i proponował im podróż pociągiem. – Będąc na granicy, chciało się pomóc każdemu, bo każda historia była ważna. Postanowiłyśmy nie rezygnować ze wsparcia i dwa autokary z osobami z Ukrainy udało nam się zakwaterować bezpośrednio przez naszą fundację. Fundacja Widzialne podczas wyjazdu na granicę//fot. archiwum prywatneNa początku osoby uchodźcze nocowały u członkiń fundacji, a także w domach ich przyjaciół i bliskich. Szybko okazało się jednak, że taka pomoc jest niewystarczająca. – Jako fundacja wynajęłyśmy w Gdyni dwa domy – jeden na Leszczynkach i drugi w Małym Kacku na osiedlu Bernardowo – i te domy prowadzimy do dziś – mówi Julianna i wyjaśnia: Na początku pomagałyśmy bardzo wielostronnie, ponieważ ludzie, którzy tutaj przyjechali, nie mieli nic. Trzeba było załatwić i ubrania, i pracę, i przedszkole, i jedzenie. Udało nam się nawiązać współpracę z World Center Kitchen, które dowoziło nam posiłki. Lekcje polskiego dla dzieci, które przyjechały z Ukrainy//fot. Fundacja WidzialneOprócz tego członkinie Fundacji Widzialne postanowiły stworzyć program „Przyjaciel/Przyjaciółka Rodziny”. – Wśród osób obserwujących nasze działania znalazłyśmy grupę chętnych, którzy zdecydowali, że chcą pomóc jednej rodzinie. Dla nas było to olbrzymie ułatwienie, bo jako fundacja, która ma pod swoimi skrzydłami tak wielu uchodźców, nie mogliśmy rozpoznać potrzeb każdej osoby. Przyjaciele spotykali się z członkami konkretnej rodziny, rozmawiali, wychodzili na spacer. A później pomagali znaleźć pracę, mieszkanie czy szkołę dla dzieci. Każda z tych rodzin miała indywidualne wsparcie. Julianna podkreśla, że zdarzały się sytuacje trudne, które wymagały odpowiedniej reakcji. – Jako fundacja starałyśmy się wspierać budowanie więzi pomiędzy rodzinami. Organizowałyśmy eventy integracyjne, byłyśmy na miejscu i na bieżąco starałyśmy się łagodzić napięcia. Byłyśmy także mediatorkami, bo wiadomo, że sześć rodzin mieszkających w jednym domu, nie jest sytuacją naturalną i konflikty oraz napięcia mogą się w związku z tym pojawiać. Dzięki pomocy Fundacji Widzialne osoby uchodźcze mogły usamodzielnić się w nowym, obcym mieście. – Od jakiegoś czasu nie organizujemy już posiłków, ponieważ osoby uchodźcze są w stanie przygotowywać je samodzielnie. Na początku oferowałyśmy także wsparcie pieniężne, a teraz osoby z Ukrainy same dopłacają do swojego pobytu. Bardzo nas to cieszy, bo taki był pierwotny cel: pomoc w przysłowiowym stanięciu na nogi i zorganizowaniu sobie nowej codzienności, tu w Gdyni. Julianna podkreśla, że osoby uchodźcze szybko zadomowiły się w Gdyni także dlatego, że zostały tutaj bardzo ciepło przyjęte. – Mieszkańcy miasta bardzo zaangażowali się w pomoc. Sporo osób zgłaszało się do pomocy jako wolontariusze, ale nie brakowało także tych mieszkańców, którzy chcieli wspomóc nas, przynosząc rzeczy materialne. Bardzo chciałabym także podziękować „Przyjaciołom Rodzin”, bez których wielu rzeczy nie udałoby się zrobić. Członkinie Fundacji Widzialne zadbały o wszystkie aspekty. Postarały się, aby uchodźczynie i uchodźcy wyjechali na wakacje. – Ostatni czas nie był łatwy dla Ukrainek i Ukraińców, dlatego postarałyśmy się, by choć na chwilę zapomnieli o przykrych wydarzeniach. Niewiele osób, które tutaj przyjechały, miało okazję wybrać się na krótki urlop. Chciałyśmy zadbać o ten aspekt. Rodzicom, którzy potrzebowali wytchnienia, zaproponowałyśmy opiekę nad ich dziećmi. Proponowałyśmy odprężające aktywności, dzięki którym mogliby się zrelaksować. Wyjazd na Mazury był sposobem na załapanie oddechu//fot. archiwum prywatneDoświadczenie uchodźcze jest bardzo wieloaspektowe, dlatego Fundacja Widzialne postanowiła podjąć współpracę z psycholożką. – Osoby, które uciekły przed wojną, znalazły się w zupełnie nowej rzeczywistości, niezwykle trudnej rzeczywistości. Myślę o nich jako o bohaterach i bohaterkach, bo codziennie walczą i starają się zapewnić sobie i swoim bliskim jak najlepsze życie. Chcemy mówić głosem osób z Ukrainy i opowiadać dalej to, czego się od nich dowiedzieliśmy. Przekazujemy dalej historie i doświadczenia, o których nam opowiadają, bo chcemy, aby głos osób z Ukrainy był widzialny i słyszalny. Oprócz działań skierowanych do osób uchodźczych, Fundacja Widzialne prowadzi również inne działania wspierające grupy zagrożone wykluczeniem i dyskryminowane systemowo. – Walczymy z ubóstwem menstruacyjnym, bo dotyczy ono naprawdę wielu kobiet. W tym roku skupiłyśmy się głównie na szpitalach i od początku roku udało nam się założyć 80 punktów pomocy okresowej w placówkach medycznych na terenie całego Pomorza. Zaczynamy także akcję przedwyborczą, podczas której będziemy pokazywać młodym osobom, jak ważny jest udział w wyborach, jak wiele może zmienić nasz głos. Nie jesteśmy związane z żadną opcją polityczną, chcemy jedynie zaktywizować młodych ludzi i uświadomić im, jak funkcjonuje nasz system wyborczy. Fundacja Widzialne ma w planie stworzenie platformy internetowej, na której pojawiają się odpowiedzi posłów i posłanek na zadane wcześniej w ankiecie pytania. Te będą dotyczyć „niewidzialnych” w polityce tematów. – Chcemy być aktywne, chcemy być widzialne, dlatego bierzemy udział w wielu aktywnościach. Ostatnio organizowałyśmy protest pt. „Ani jednej więcej”. Ważnym działaniem fundacji jest także organizacja konferencji. Są to cykle ogólnodostępnych warsztatów w tematyce edukacji seksualnej i profilaktyki zdrowia psychicznego – mówi Julianna Łoboda. Dotychczas odbyły się trzy takie konferencje – dwie w temacie edukacji seksualnej i jedna dotycząca zdrowia psychicznego. W ostatniej konferencji brało udział około 500 osób. Kolejne tego typu wydarzenie odbędzie się w dniach 28-19.10 w Gdańsku. Po raz kolejny fundacja zaprosi do rozmowy na temat profilaktyki zdrowia psychicznego. Drugie urodziny Fundacji Widzialne//fot. archiwum prywatneCykl „Twarze Pomagania” powstał w ramach współpracy gdyńskiego samorządu z UNICEF Opublikowano: 19.07.2023 13:18 Autor: Agata Gołąbek- Polus (a.golabek-polus@lis.gdynia.pl) Zmodyfikowano: 19.07.2023 14:01 Zmodyfikował: Agnieszka Janowicz