Co łączy Polaków i Francuzów? Ile razy można iść do Teatru Muzycznego na gdyńską adaptację „Notre Dame de Paris”? I skąd pomysł, aby 20 lat temu to właśnie tutaj założyć francuskojęzyczne przedszkole oraz szkołę? O tym między innymi opowiada nam konsul honorowy Francji Alain Mompert oraz wiceprezydent Gdyni Katarzyna Gruszecka-Spychała. To już 32 lata odkąd Alain Mompert przyjechał do Polski na urlop i… tutaj został. Obecnie mieszka i pracuje w Gdyni. W 2016 roku objął stanowisko Konsula Honorowego Francji na Pomorzu. Mompert jest także pomysłodawcą i dyrektorem gdyńskiego przedszkola EcoleMaternelle i działającej przy nim francuskojęzycznej szkoły. Za swoją działalność na polu edukacji otrzymał nawet Order Palm Akademickich.Alain Mompert przez wiele lat był także prezesem polskiego oddziału Union des Francais de L' Etranger – stowarzyszenia skupiającego Francuzów na emigracji. A ponieważ kocha sport, wspólnie z przyjacielem Czesławem Langiem wspiera organizację wyścigów kolarskich Tour de Pologne. Na swoim koncie ma nawet słynną górę Mont Ventoux, którą pokonali z żoną na rowerach.W tym roku obchodzimy w Gdyni dwa jubileusze związane z naszym krajem i Francją: 85 lat Towarzystwa Polsko-Francuskiego oraz 20-lecie przedszkola i szkoły z językiem francuskim. Jednak jeżeli z powodu pandemii nie uda się świętować – uroczyste obchody zostaną przeniesione na przyszły rok.Co zdaniem konsula Francji łączy nasze kraje? – Miłość. Nigdy nie było między naszymi narodami wojny. Poza tym mamy podobną wizję świata – odpowiada konsul. Jak to się stało, że Francuz, który wybrał się do Polski tylko na urlop, mieszka tutaj już ponad 30 lat? - Przypadek. Przyjechałem na urlop i zostałem. Moja żona jest Polką, więc nasz dom jest mieszany: i polski, i francuski. Mówimy w nim często po polsku. W naszej kuchni dominują potrawy międzynarodowe: francuskie, włoskie i polskie. Język polski jest bardzo trudny. Nawet dzisiaj nie mówię jeszcze doskonale po polsku – uczyłem się rozmawiając z ludźmi. Czytam bez problemu, piszę, choć pewnie z błędami. Na szczęście mamy takie technologie, które pomagają w tych kwestiach – śmieje się Mompert. Gdynia działa na ludzi jak magnes. Konsul twierdzi, że nie zamieniłby jej na żadne inne miasto. Ma tu swoje ulubione zakątki, a nawet musical w Teatrze Muzycznym im. D. Baduszkowej. – Pan konsul nie jest wyjątkiem. To jest absolutnie magiczne miasto. Genius loci (z łac. „duch opiekuńczy danego miejsca” - przypis red.) zamieszkało tutaj pewnie wcześniej niż podjęto decyzję o budowie miasta i portu. Ale są może jeszcze jakieś dodatkowe, magiczne czynniki, bo przecież warto pamiętać, że budowa gdyńskiego portu w bardzo dużej mierze odbyła się dzięki Francuzom – mówi Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ds. gospodarki. Jakie miejsca w Gdyni Alain Mompert odwiedza najchętniej? Do których z nich ma wyjątkowy sentyment, bo odegrały w jego życiu ważną rolę? – Skwer Kościuszki z „Darem Pomorza”. To dla mnie istotne, bo właśnie na „Darze Pomorza” braliśmy z Grażyną ślub. I oczywiście „Dar Młodzieży”, na którym miałem dwa lata temu przyjemność podróżować z małżonką na L'Armada Rouen, i to w rocznicę naszego ślubu. Moje inne ulubione miejsca w Gdyni to Kamienna Góra, Orłowo, tamtejsza Tawerna, plaża. Zdarza mi się pływać z Orłowa do Sopotu. A jeżeli chodzi o kulturę, to jestem bardzo związany z Teatrem Muzycznym. Mam do niego wielki sentyment. Ten teatr ma wiele zalet: 1077 miejsc, ludzie przychodzą elegancko ubrani. To tradycja, która trochę już we Francji wygasa. Byliśmy na „Notre Dame de Paris” w Palais Des Congrès, a ludzie przyszli w dżinsach, ubrani jakby prosto z pracy. Jedli chipsy, pili Coca-Colę. To zwyczajnie nie pasuje – wyjaśnia Alain Mompert. Alain Mompert aż 47 razy obejrzał musical „Notre Dame de Paris” w gdyńskim Teatrze Muzycznym i – jak twierdzi – ani razu się nie nudził. – Lubię oglądać to przedstawienie w Gdyni, bo widzimy z bliska aktorów, tancerzy, orkiestra gra na żywo. A francuska Palais Des Congrès to duża sala i ci, którzy siedzą z tyłu, słyszą muzykę, ale nie widzą dokładnie tancerzy, choreografii. Mam zresztą duży sentyment do tego musicalu. Akurat wtedy, gdy jako gość uczestniczyłem w pierwszych gdyńskich castingach, zadzwonił do mnie ambasador z pytaniem, czy może nie chciałbym zostać konsulem honorowym – dodaje Mompert.– „Notre Dame de Paris” grane w Teatrze Muzycznym w Gdyni to zjawisko niezwykłe. Dzięki staraniom różnych osób, w tym również pana konsula Alaina Momperta, ale nie można tutaj zapomnieć o wybitnych wysiłkach pana ambasadora Sławomira Czarlewskiego, udało się po raz pierwszy w Europie przedstawić to w stosunkowo niewielkim – jak na tego typu wydarzenia – Teatrze Muzycznym w Gdyni. I rzeczywiście z wielu źródeł słyszałam, że ta gdyńska wersja podobała się bardziej niż francuska. Dodajmy, że ona była na licencji i bardzo zaopiekowana przez francuskich twórców. A zatem nie była to luźna inspiracja, tylko wykonanie w naszym stylu – mówi Katarzyna Gruszecka-Spychała. W Gdyni działa przedszkole i francuskojęzyczna szkoła, które w tym roku będą świętować swoje 20 urodziny. Jak się narodził pomysł, aby takie placówki założyć? – Podczas pierwszego spotkania w Gdyni Związku Francuzów Zagranicą, na zakończenie padło pytanie: dlaczego nie ma tu jeszcze francuskiego przedszkola? I w sumie stwierdziliśmy: właśnie, czemu nie. Ruszyliśmy 1 września 2001 roku. Miasto od razu mi zaufało i udostępniło salę w Szkole Podstawowej nr 13. Zaczynaliśmy z czwórką dzieci. Dzisiaj jest ich już 106. Oprócz przedszkola mamy też szkołę, bo trzy lata to za mało, żeby nauczyć się francuskiego – odpowiada Mompert. Uczniowie EcoleMaternelle korzystają też ze specjalnego, francuskiego programu CNED, czyli tak zwanej edukacji na odległość. Można uczestniczyć w całym cyklu nauki lub zająć się tylko wybranym przedmiotem. Młodzi gdynianie skupiają się na języku francuskim. Dzięki temu po ukończeniu programu CNED, posiadają znajomość tego języka w takim stopniu, jak dzieci żyjące we Francji. – Edukacja w językach obcych jest bardzo ważna dla miasta. Po pierwsze daje naszym mieszkańcom możliwość edukowania się i dogłębnej nauki języka obcego, także w roli wykładowego. To jest często bardzo ważne dla ich dalszych karier: możliwości kontynuowania edukacji za granicą, robienia później wymarzonej kariery. Ale to jest również bardzo ważne z punktu widzenia ekspatów, którzy tutaj przybywają i chcieliby mieć możliwość szkolenia swoich dzieci – stwierdza wiceprezydent Gdyni. Państwo Mompert od lat angażują się także w działalność charytatywną. W Gdyni organizują Polsko-Francuskie Wielkie Gale Charytatywne, dzięki którym wspierają Hospicjum im św. Wawrzyńca. – Pomaganie jest bardzo ważne i potrzebne. Dlatego dzieci uczymy tego już od przedszkola. Po to, żeby pomoc drugiemu człowiekowi była dla nich czymś naturalnym – mówi konsul. Czy gdyby Alain Mompert mógł cofnąć czas, wybrałby ponownie Polskę? – Inne opcje nie wchodzą w grę. Mam cudowną, wyjątkową żonę. W ogóle na fladze Polski powinna być kobieta. Bo Polki mają w sobie to coś, i nie chodzi tu tylko o urodę. To bardzo dobre żony, matki i eleganckie kobiety – dodaje Mompert. Opublikowano: 14.07.2021 09:30 Autor: Magdalena Śliżewska (magdalena.slizewska@gdynia.pl)