O wiczlińskich tradycjach przekazywanych z pokolenia na pokolenie i o tym, jak zmieniała się dzielnica – mówi Waldemar Kolatowski, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Wiczlinie. Wiele się w jednostce zmieniło od 1911 roku, czyli od chwili powołania OSP Wiczlino... Praktycznie wszystko. Począwszy od lokalizacji naszej remizy, która do 1964 roku znajdowała się nieco dalej, w ówczesnym centrum wsi Wiczlino. Wtedy też OSP Wiczlino tworzył ośmioosobowy zastęp, dziś w naszych szeregach służy 67 strażaków w tym 11 kobiet. Stąd poza tym, że jesteśmy najstarszą jednostką OSP w Gdyni, to także i największą.Przy OSP działają także sekcje sportowe kolarska i piłkarska, które mają na koncie wiele sukcesów w zawodach i turniejach, m.in. dwa tytuły Mistrza Polski Strażaków OSP.Jaki moment w ponad 100-letniej historii OSP Wiczlino był dla was najważniejszy?Było ich wiele. Dla mnie, osobiście, to nadanie sztandaru w 1994 roku, w całości ufundowanego przez mieszkańców Wiczlina. Dla jednostki ważne było również włączeniedo Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, otrzymanie fabrycznie nowego wozu bojowego oraz utworzenie pierwszej w historii naszej jednostki kobiecej drużyny pożarniczej. Co zmieniło dołączenie jednostki do KSRG?Wstąpienie w struktury KSRG poprzedzone było dużym wysiłkiem. Musieliśmy spełnić szereg wymagań szkoleniowych i sprzętowych. W efekcie bierzemy teraz udział nie tylko w akcjach ratowniczo-gaśniczych na terenie dzielnicy czy miasta Gdyni, ale możemy zostać zadysponowani w każde miejsce w Polsce. Co roku otrzymujemy też dotację na zakup sprzętu ratowniczego. Jak często wyjeżdżacie na akcje?W ubiegłym roku wzięliśmy udział w 102 zdarzeniach, a rok wcześniej w około 120. To potężny skok w porównaniu z poprzednimi latami, kiedy tych wyjazdów było o połowę mniej. Myślę, że to po prostu czytelny znak, że dzielnica się rozwija. Mieszkańców jest coraz więcej, ciągle budują się nowe domy i powstają osiedla. Tak, jak kiedyś na Wiczlinie zdarzeń miały typowo wiejski charakter, jak pożary traw, lasów czy zabudowań gospodarskich, tak teraz mamy do czynienia z wypadkami drogowymi, które są typowo miejskie.Ale akcje ratowniczo-gaśnicze to nie jedyne, co robicie w mieście. Wspieramy także akcje społeczne, takie jak Szlachetna Paczka i WOŚP. Naszych strażaków widać podczas działań prewencyjnych w szkołach przedszkolach, czy festynach na terenie naszej dzielnicy. Stawiamy więc nie tylko na działalność ratowniczą, ale także staramy się wychodzić do mieszkańców.W działania OSP Wiczlino zaangażowane są nieraz całe rodziny, prawda?Zdecydowanie, w OSP służą całe pokolenia wiczlinian! Takich przykładów jest co najmniej kilka, ale może przytoczę tu moją rodzinę. W OSP służył mój ojciec, jako wieloletni naczelnik. Służy mój brat, zaraziłem także tą pasją także moją żonę, która służy od 2010 roku. Teraz także nasze córki stawiają pierwsze kroki w służbie, startując w zawodach strażackich i sportowych. Ja sam jestem w jednostce od 13 roku życia.W szeregach OSP, poza „rdzennymi” mieszkańcami Wiczlina, są lokatorzy nowych osiedli?Większość to „rdzenni” mieszkańcy. Najstarszy członek honorowy, pan Lucjan Hoga, wstąpił w szeregi OSP w 1970 roku, a w tym roku skończy 80 lat. Mamy jeszcze dwóch druhów honorowych, a także czynnych, którzy mają staż w OSP powyżej 50 lat. Największy staż ma druh Antoni Kolatowski - to aż 65 lat. Mamy także kilku nowych druhów, którzy są mieszkańcami dzielnicy z nowych osiedli.Jesteśmy otwarci na ludzi, którzy chcą wstąpić w nasze szeregi. Żeby zostać strażakiem trzeba chcieć poświęcić się służbie mieszkańcom, mieć do tego serce i pasję. Bo alarm może wezwać nas do działania w każdej chwili. Opublikowano: 06.04.2018 14:20 Autor: Ksenia Pisera (k.pisera@lis.gdynia.pl) Zmodyfikowano: 11.06.2018 14:26 Zmodyfikował: Dorota Nelke