Gary większość swojego życia spędził jako bezpański, bezdomny pies na Lubelszczyźnie. W końcu trafił do schroniska w Puławach, jednak przez lata nikt nie zdecydował się go adoptować. W tym roku psem zainteresowała się działaczka gdańskiego Stowarzyszenia Paka dla Zwierzaka. I tak Gary trafił do domu tymczasowego w Gdyni, do pani Katarzyny. Tymczasowa opiekunka Gary’ego wynajmuje mieszkanie od gdyńskiej rodziny, która sama mieszka piętro nad nią. Rodzina Żurków postarała się, by podczas pobytu w mieście Gary mógł poczuć się naprawdę kochany. Zdołała się zrodzić pomiędzy nimi wyjątkowa więź.Pies, który przez wiele lat nie miał nikogo w swoim życiu, poznał wspaniałych, kochających ludzi. Jednak w tym samym czasie pojawiła się oferta adopcyjna. Gary trafił do pana Zygmunta z Żukowa, gdzie mimo własnego kąta i domowego ciepła pies czuł w środku tęsknotę za swoją gdyńską rodziną. Dzień po adopcji uwolnił się obroży i uciekł. Kilkadziesiąt osób brało udział w poszukiwaniach Gary’ego na terenie Żukowa.Po trzech dniach Gary’ego widziano w okolicach Banina. Psa jednak nie złapano. W poszukiwania zaangażowały się kolejne osoby, w tym pani Katarzyna, opiekunka tymczasowa Gary’ego i rodzina Żurków. Po kolejnych dwóch dniach dotarła do nich wiadomość, że psa widziano w Gdyni.10-letnia Hania, córka państwa Żurków, razem z koleżankami znalazły Gary’ego w pobliskim lesie – śpiącego nieopodal ich domu, w którym spędził ostatnie tygodnie. Tak pies, po przejściu niemal 30 kilometrów w trudnych, mroźnych warunkach, znów znalazł się w Gdyni, a jego właścicielką została 10-letnia Hania. Opublikowano: 17.12.2020 14:15 Autor: Karolina Szypelt (karolina.szypelt@gdynia.pl)