Niepokojące informacje płyną z zakładów działających na terenie byłej Stoczni Gdynia. Mimo pozyskiwania kolejnych kontraktów, nie są w stanie poradzić sobie z niedoborem wykwalifikowanych pracowników, przede wszystkim do budowy i remontów statków. W całej sprawie nie pomaga niestety proponowane stosunkowo wysokie wynagrodzenie. Na rynku pracy brakuje bowiem absolwentów szkół technicznych, którzy mogliby podjąć pracę, między innymi na stanowisku montera kadłubów czy spawacza.Okazuje się, że problemy wynikające z niedoboru pracowników stoczniowych na rynku wynikają ze zmian zachodzących w społeczeństwie. Wina często leży po stronie rodziców, którzy nie chcą puszczać swoich synów do szkół zawodowych, nie biorąc pod uwagę, że obecnie w Gdyni najłatwiej jest znaleźć pracę w branży stoczniowej. Iwona Demkowska, dyrektor Zespołu Szkół Technicznych w Gdyni zaznacza, że sytuacja zmieniła się diametralnie po upadku Stoczni Gdynia w 2009 roku Wcześniej nie było problemu z zapełnieniem klas. W 2011 roku było tak małe zainteresowanie, że ZST nie był w stanie uformować nawet jednej klasy o profilu monter kadłubów. Aktualnie stocznia Crist, by zachęcić do kształcenia na kierunkach technicznych wypłaca piętnastu najzdolniejszym uczniom stypendia w wysokości 100zł miesięcznie. W stoczniach jest tak duży popyt na pracowników, że pracę jest w stanie tam znaleźć każdy absolwent ZST, uczniowie mają także możliwość dorabiania w wakacje.Od upadku Stoczni Gdynia w 2009 roku nasi wykwalifikowani pracownicy zaczęli podejmować pracę w stoczniach zagranicznych, głównie w Norwegii. Zarabiają tam tyle, że nie myślą nawet o powrocie do pracy w polskich zakładach. Jeżeli sytuacja nie zacznie się poprawiać, stocznie działające w Gdyni zaczną prawdopodobnie rekrutować pracowników zagranicznych - z Ukrainy oraz krajów azjatyckich. Tekst: Magdalena Urban, GCWP Opublikowano: 22.01.2014 09:56 Autor: Administrator