Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w LegnicyPrzemysław WojcieszekMade in PolandMade in Poland to historia o zbuntowanym i pozbawionym perspektyw pokoleniu blokersów. Główny bohater, Boguś (Eryk Lubos), powodowany ślepą nienawiścią do wszystkich i wszystkiego, stacza się w otchłań anarchii. Demoluje budki telefoniczne, niszczy samochody, rozbija wystawy. To jednak nie rozwiązuje jego problemów, lecz powoduje następne. Jedyny ocalały autorytet Bogusia to dawny nauczyciel polskiego (Janusz Chabior), alkoholik, którego na powierzchni życia utrzymuje jeszcze poezja Broniewskiego. Przeciwwagą dla niego jest charyzmatyczny ksiądz (Bogdan Grzeszczak) oddany ratowaniu dusz swoich okaleczonych psychicznie owieczek.Jest też matka Bogusia, która stara się odnaleźć w świecie relatywizmu moralnego, pozornych wartości i braku autorytetów. Okazuje się, że jest coś, co daje jej siłę, żeby stawiać czoła ponurej rzeczywistości. To wiara. Wiara w... Krzysztofa Krawczyka. To mocna i wymagająca sztuka, zmuszająca do myślenia i pozostająca na długo w pamięci. Reżyseria: Przemysław WojcieszekScenografia: Małgorzata BulandaMuzyka: Bartek StraburzyńskiPremiera: 21.11.2004Obsada: Eryk Lubos (gościnnie), Katarzyna Dworak, Justyna Pawlicka, Anita Poddębniak. Małgorzata Urbańska, Przemysław Bluszcz, Janusz Chabior, Bogdan Grzeszczak, Tomek Radawiec, Tadeusz Ratuszniak, Paweł Wolak, Lech Wołczyk.RecenzjeKrzysztof Krawczyk jest w każdym z nas"Made in Poland" to spektakl o tym, że w każdym z nas siedzi Krzysztof Krawczyk. Przedstawienie bardziej śmieszne niż przerażające, mimo to nie dające o sobie zapomnieć. Bo to przedstawienie o nas, naszym niewybrednym guście, głupocie, kompleksach. Ale przede wszystkim o tym, że dzisiaj bardziej wątpimy niż wierzymy, wolimy zdystansować się niż zaufać. Dlaczego? Bo nie warto, najbliżsi zawodzą, a autorytety dawno wymarły. Przekonuje się o tym Boguś z "Made in Poland", który ministrancką komżę zamienia na bluzę z kapturem, a na czole tatuuje sobie "Fuck off". Chce rewolucji, bo jest "wkurwiony", bo ma już tego wszystkiego dosyć. Dzieje się współczesna Polska. A my wybuchamy śmiechem, rechoczemy. I już nie wiadomo, co oglądamy. Komedię, dramat, a może groteskę? Aż się prosi, żeby się na chwilę zatrzymać, złapać oddech, zastanowić. Michalina Solińska, Gazeta Wyborcza Poznań, 7 lipca 2005Miłość do Krzysztofa KrawczykaW przedstawieniu młodego filmowca-dokumentalisty Przemysława Wojcieszka, który legnicki Teatr im. Modrzejewskiej wybrał na swój dramatopisarsko-reżyserski debiut, jest jeszcze coś nieoczekiwanego. Naiwna potrzeba dobra. Obecna i u samego buntownika (świetny Eryk Lubos), któremu spod marsowych min przeziera dobry wzrok, i u jego poczciwej matki (Anita Poddębniak) połączonej z groźnym bandziorem jedną wspólną cechą: miłością do Krzysztofa Krawczyka, u księdza (Bogdan Grzeszczak), który na misji w Afryce po paru dniach głodówki zobaczył na własne oczy Jezusa Chrystusa, i u wywalonego za pijaństwo nauczyciela (znakomity Janusz Chabior), nadal recytującego Broniewskiego w chwilach uniesienia. To połączenie okrucieństwa z naiwnością w każdym regularnym teatrze brzmiałoby jak fałsz. Trafia jednak w sedno, gdy grane jest w blaszanej hurtowni lekarstw, w centrum Piekar, legnickiego blokowiska zamieszkanego przez tysiące takich ludzi jak bohaterowie sztuki "Made in Poland", drżących przed przemocą i hodujących w sercach małe miłości. Z zaciemnionej widowni patrzymy na ulicę, na której aktorzy przebrani za bandziorów ładują pobitego do bagażnika samochodu. Dwaj prawdziwi przechodnie spacerujący z psem przyspieszają kroku, nic nie widząc, nie słysząc.Agnieszka Celeda, Polityka 51/04 Opublikowano: 16.05.2006 00:00 Autor: Lidia Rumel-Czarnowska