Komunikaty dla mediów

„Knudel” już na powierzchni

„Knudel” już na powierzchni // fot. Magdalena Czernek

„Knudel” już na powierzchni // fot. Magdalena Czernek

Zatonął prawie miesiąc temu, akcja jego wydobycia z dna gdyńskiej mariny trwała kilkanaście dni, ale w końcu się udało. Jacht „Knudel” jest już na powierzchni. Teraz zostanie wyciągnięty przez dźwig i wyremontowany. Według założeń właścicieli jeszcze tego lata ma wrócić na wodę.
 
W środę późnym wieczorem jacht „Knudel” został wydobyty z dna gdyńskiej mariny. Akcja jego podnoszenia była długa i skomplikowana. Rozpoczęła się 29 stycznia, jednak nie zawsze wszystko szło po myśli właścicieli i firmy wydobywającej. Dlatego operacja zakończyła się sukcesem dopiero po kilkunastu dniach. Wczoraj też nie odbyło się bez nieprzewidzianych sytuacji. Podczas wydobywania „Knudla” złamały się maszty jachtu.
 
Cieszę się, że się udało i wyciągnęliśmy jacht na powierzchnię. Maszty i tak miały być remontowane w tym roku. Teraz przestawimy go do nabrzeża z większą nośnością, organizujemy dźwig, transport ponadgabarytowy i przewieziemy go w miejsce, gdzie będzie remontowany – mówi Adam Wojciechowski, współwłaściciel jachtu „Knudel”.
 
Jacht podniesiono na specjalnych poduszkach powietrznych o dużej wyporności. Jednocześnie wypompowywano z niego wodę, żeby się podnosił. „Knudel” trafi do Rumii, gdzie będzie remontowany. Właściciele chcą, żeby jeszcze w tegoroczne lato jacht wrócił na wodę.



„Knudel” zatonął w gdyńskiej marinie 17 stycznia. Doszło do rozszczelnienia kadłuba, przez co zaczął nabierać wody. Wszystko przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Przedmiot lub bryła lodu większa od odbijaczy dostała się między keję a burtę, co spowodowało rozszczelnienie drewnianego poszycia jednostki. Silny wiatr dopychał 30-tonowy jacht do falochronu. Opierał się on i uderzał właśnie w ten pływający przedmiot. Niestety tak nieszczęśliwie, że powstała dziura na łączeniu planek, czyli desek, z których zbudowany jest kadłub.

Akcja wydobycia jachtu jest bardzo kosztowna. Właścicieli nie stać, żeby opłacić ją samodzielnie. Pomagają im przyjaciele żeglarze, jednak, to wciąż za mało. Dlatego ruszyła zbiórka środków na pokrycie kosztów wydobycia jachtu i jego remontu. Właściciele chcą, żeby już w najbliższym sezonie ponownie pływał. Dlatego każdy może pomóc i wesprzeć akcję.
 
Jednostka nie była ubezpieczona od tego typu sytuacji. Dlatego wszystkie koszty związane z wydobyciem i remontem ponoszę ja ze wspólnikiem. Słyszałem o inicjatywie zbiórki środków na pomoc dla nas i jestem bardzo wdzięczny kolegom żeglarzom za to, że w obliczu takiej tragedii zachowują się bardzo fajnie. Dodatkowo dziś uruchomiliśmy też zbiórkę pieniędzy na ratowanie „Knudla” na portalu pomagam.pl – mówi Adam Wojciechowski, współwłaściciel jachtu „Knudel”.
 
Pomóc można wpłacając datki poprzez stronę pomagam.pl/knudel. Cel to 120 tysięcy złotych. Można też obserwować, co aktualnie dzieje się z jachtem. Powstał specjalny profil facebookowy, gdzie umieszczane są zdjęcia z akcji. Dodatkowo właściciele będą też na nim informować o zebranych środkach i aktualnych rozliczeniach.

„Knudel” to 12-metrowy oldtimer, drewniany kecz gaflowy. Ma 12,5 metra długości, 4,40 metry szerokości oraz 1,9 metra zanurzenia. Powierzchnia żagli jednostki to 130 m2. Na pokładzie zmieści się 15 osób. Został zbudowany w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia w Ustce jako kuter rybacki. Na jednostkę żaglową przebudowano go 40 lat później. Wcześniej właścicielem jachtu był, zmarły przed dwoma laty, Niemiec Hans-Peter Klages.

Galeria zdjęć

ikona Pobierz galerię
ikona